Od początku nowożytności, po czasy współczesne, a dzisiaj chyba najgłośniej głosi się ideę "postępu". Kto się do tej idei nie dostosuje, ten ryzykuje, że nazwą go "zacofany", "zaściankowy", "z ciemnogrodu" itp.
Właściwie to już w starożytności zwracano uwagę na pewnego rodzaju "postęp - epidosis, progresio, pajdeja", ale nie był on uważany za najważniejszy cel człowieka, raczej pojmowano go jako wtórny rezultat jego rozwoju - powiedzielibyśmy dzisiaj - osobistego, duchowego, związanego z jego "wnętrzem".
W średniowieczu Św. Tomasz mówił o progresio-perfectio i wiązał to z aktualizacją w człowieku jego możliwości / potencjalności, które wyrażały się przez rozum, wole i emocje. Podkreślano postęp człowieka w jego w pracy nad samym sobą. Również w okresie średniowiecza zaczęto zwracać uwagę na postęp w naukach przyrodniczych, fizycznych (R. Bacon, P. de Maricourt). W XVIII w. R. Decartes (Kartezjusz) "rozdziela" świat na świat ducha i świat materii, przez co nauka zaczyna koncentrować się na materii starając się ją na różny sposób "mierzyć". "Postęp" obok "nauki" i "wolności" staje się nowym bogiem ludzkości i niejako zaczyna kierować nauką, a także życiem społecznym. Pojawiają się głosy, że ma on objąć nie tylko Europę ale ludzkość na całym świecie (Voltaire). Wg. A. Condorcet postęp ma się wyrażać również w wybawieniu ludzi od tyrani księży, dzięki czemu możliwe będzie rewolucyjne zniesienie niesprawiedliwości i nierówności w społeczeństwie.
Prawie boski kult "postępu" następuje przed Rewolucją Francuską, widać wtedy jakich ofiar wymaga nowy bożek: ponad 100 tys. mieszkańców Wandei brutalnie zamordowanych, "granie" uciętymi głowami, rozwieszanie ludzkich wnętrzności na ulicach, gwałty na zakonnicach, tysiące ściętych pod gilotyną głów.
Niemiecki filozof - Georg Hegel utożsamiał świat z samo-rozwijającym się duchem, którego istotą jest ciągłe "stawanie się" - werden. Jest to "stawanie się" dialektyczne, postęp w nieskończoność, objawiający się społeczeństwie, państwie itd. Tę ideę rozwoju dialektycznego wraz z ideą "postępu" przejęli później Karol Marks, a następnie Włodzimierz Lenin. Zaznaczyła się ona bardzo silnie w zastosowaniu do koncepcji rozwoju społecznego. Działo się tak ponieważ wg. Marksa postęp na gruncie teorii społecznej polega na tym, że ustrój burżuazyjny doprowadzi do komunizmu, który ma być ostatecznym wyzwoleniem człowieka. Tak więc na zasadzie materializmu historycznego "postęp" można utożsamić z "komunizmem".
Taka idea "postępu" w znacznym stopniu złączyła się z popularną w tamtym czasie ideą ewolucji. Jak niektórzy komentują: Nastąpiło pewnego rodzaju "małżeństwo" między nowoolimpijskimi bogami - Postępem i Ewolucją.
Niestety z postępem ściśle wiąże się tendencja ludzkości do samozniszczenia. Mówił o tym Adorno, a staje się ona zrozumiała gdy spojrzymy na dokonania człowieka na przestrzeni stuleci. Zanieczyszczenie atmosfery, wód, ziemi, nawet kosmicznych obszarów okołoziemskich, rozwój broni, wynalezienie dynamitu, wytwarzanie energii jądrowej, w końcu tzw.aborcja, eutanazja, eugenika...To tylko część ciemnej strony "postępu".
Gdy postęp techniczny nie idzie w parze z postępem moralnym |
Słyszy się czasem, że potrzeba było ofiar aby mógł nastąpić postęp, który umożliwiła Rewolucja Francuska, miliony ofiar potrzebne były aby marksizm mógł wyzwolić człowieka, co ostatecznie skończyło się (niestety w niektórych krajach trwa nadal) wielką porażką ludzkości. Słyszy się czasem od ateistów (czy raczej anty-teistów), że ludzie wierzący są zaślepieni swoja wiarą. Jak bardzo muszą być zaślepieni wyznawcy nowożytnego boga - Postępu?!